O słodkim bufecie na weselu - zalety i... wady, których nie ma (subiektywnie)

młoda żonka

Jeśli kogoś z Was czekają trudne decyzje dotyczące wesela, rozumiem Was. Teraz możecie przeczytać moją opinię o tzw. słodkim bufecie. Kąciki słodkości stały się ostatnio bardzo popularne, ale wiele z Was zastanawia się nad praktycznością, ceną i innymi przyziemnymi aspektami takiego rozwiązania. Bo że wygląda to pięknie chyba nikt nie ma wątpliwości ;)
Na zdjęciu powyżej widzicie słodki bufet z mojego wesela. Od razu przypomnę, że gości było niewielu, wiem że przy większej liczbie osób byłby problem z donoszeniem słodkości, których zabrakło. Natomiast my tego problemu nie mieliśmy, a nawet gdyby się pojawił - podjęliśmy dobre decyzje w sprawie druhen i drużbów, więc na pewno daliby sobie radę z tak drobnym problemem jak brak ciepłych lodów ;)

Widzicie również na pewno, że nie jest to typowy słodki stół, który w całości zamawia się od konkretnej firmy, utrzymany jest w jednej kolorystyce i wygląd zupełnie króluje nad smakiem. Nie zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie i nie żałujemy. Dzięki temu nasz słodki stół był nie tylko piękny, ale też smaczny, zaspokoił różne podniebienia (starsze i młodsze) no i był bardzo NASZ.
młoda żonka

Podeszliśmy do niego bardzo luźno. Obejrzeliśmy setki zdjęć, głównie z zagranicznych blogów. Potem było już bardzo strategicznie, czyli zastanowiliśmy się, co kto lubi. Bezy, ciasta z kremem, babeczki, lizaki - wszystko to musiało się znaleźć na stole. Zamówiliśmy więc ciasta, babeczki pasujące do tortu, kupiliśmy ręcznie robione lizaki, kolorowe żelki, M&M's, no i oczywiście zakupiliśmy szklane naczynia i patery do ich ekspozycji. I chociaż jednorazowo był to spory wydatek, okazało się, że udało nam się je odsprzedać już…podczas wesela! Taką zrobiły furorę!
młoda żonka

młoda żonka

młoda żonka

młoda żonka

Potem zaczęła się wielka improwizacja, czyli rano w dzień wesela pomiędzy myciem głowy a robieniem makijażu ustawiałam słodki bufet. Oczywiście, była masa innych ludzi, którzy bardzo chcieli to zrobić (przy okazji wyjadając żelki), ale się nie dałam - musiało być po mojemu. W końcu stół był trochę podzielony - czyli prawa strona miała bardziej "dowyglądać", za to lewa - "dosmakować". Ale zjedzone zostały obydwie i słodki bufet był naprawdę strzałem w dziesiątkę! Dlaczego?
  • świetny wygląd - nie od dziś wiadomo, że jemy również oczami, a taki stół przyciągał wzrok od razu po wejściu do sali;
  • duży wybór - zdecydowaliśmy się na różnorodność, a nie dużą ilość jednego ciasta; był to strzał w dziesiątkę, bo goście próbowali wszystkiego;
  • łatwe dojście - stół ustawiliśmy w łatwo dostępnym miejscu i nie spotkaliśmy się z opinią, by dla kogoś problemem było samodzielne udanie się po ciepłego loda :) Cóż, ale spośród naszych gości 100% przetańczyło całą noc i nie wiem, czy ktoś jeszcze może się pochwalić taką statystyką :D
  • wygląd stołów - nie od dziś wiadomo, że wygląd stołu często ginie pośród leżących wszędzie ciast, owoców i przekąsek; my zrezygnowaliśmy ze wszystkiego (poza słodkim mieliśmy również szwedzki stół i stół z napojami); w zamian za to na stołach zostały rozstawione niesamowite ilości róż, co nie tylko wyglądało cudownie, ale też równie cudownie pachniało;
Właściwie nie zauważyłam żadnych wad takiego rozwiązania, oczywiście jest to opinia zupełnie subiektywna. Natomiast podejrzewam, że spośród znajomych obecnych u nas na weselu większość również zdecyduje się na takie rozwiązanie. A ja osobiście polecam :)

W następnym poście podrzucę Wam pomysł na śliczny i praktyczny stół z napojami ;)

2 komentarze:

  1. świetny post zachowuję do ulubionych , pomysł na stół doskonały, czekam na stół z napojami:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam słodkie bufety. Twój był śliczny :) Sama też 2 razy przygotowywałam bufet na wesele. Oto jeden z nich: http://slodkomii.blogspot.com/2013/08/morski-sodki-sto.html, przygotowany na przyjęcie weselne w stylu morskim na barce nad Wisłą. Ogólnie super sprawa. Bardzo polecam takie rozwiązanie!

    OdpowiedzUsuń