40 tygodni - czyli oczekiwania i mity kontra osobiste odczucia

młoda żonka

Mija nam powoli 37 tydzień ciąży, czyli mały mógłby już spokojnie zdecydować się na wyjście na świat. Cóż, jeszcze końca nie widać (obawiam się zresztą, że z moim podejściem mogę przegapić pierwsze tego zapowiedzi), jednak pora wydaje się być idealna na małe podsumowanie tego, jak moje wyobrażenia, plany i wszystkie ciążowe mity mają się w moim przypadku do rzeczywistości.


Nie wiem, jak to zazwyczaj bywa, dla nas jednak ciąża była raczej przewidywalna i bezbolesna. Cóż, pozostało tylko liczyć, że równie dobrze pójdzie nam z porodem ;) Niewiele rzeczy mnie zaskoczyło, ale ciekawa jestem, jak Wasze doświadczenia można porównać z moimi.

1. Nastawienie początkowe wcale nie ulega zmianie pod wpływem upływu czasu.

Do ciąży podeszłam metodycznie - wszystko było zaplanowane i wyliczone co do miesiąca. I możecie się śmiać do rozpuku, ale wciąż utrzymuję, że było to najlepsze podejście jakie mogliśmy sobie wymarzyć, bo wpłynęło na przebieg tych 9 miesięcy w bardzo pozytywny sposób:
  • ani trochę nie umniejszył naszej radości z pozytywnego testu fakt, że po prostu zakładaliśmy, że się udało; 
  • mdłości powstają w głowie - wierzę w to i jestem święcie przekonana, że tak jest - bo skoro tyle kobiet na nie cierpi, a ja nie poczułam najmniejszej ochoty do porannych biegów do toalety to chyba efekt psychologiczny ("przecież nie mogę mieć mdłości, bo tyle pracy przede mną") musiał być kluczowy;
  • wiem, że to na pewno przypadek (ha! a może jednak wierzę, że nie?), ale uważam, że fakt zaplanowania sobie, że chcemy mieć w domu synka był dobrym podejściem - nie mówię, że nie cieszyłabym się z córeczki, ale cóż - taki był plan i tyle;
  • nastawienie, że ciąża to nie choroba i mogę wszystko - o ile łatwiej jest mi teraz przypomnieć sobie, że tak jest, nawet gdy mam ochotę nic nie robić i narzekać od świtu do zmierzchu!
2. Mit oszczędzania się i dźwigania ciężarów.

Dobrze, przyznaję, patrzę z punktu widzenia ciężarówki, która doświadczyła cudownej ciąży fizjologicznej bez najmniejszych przygód. I właśnie z tego punktu widzenia potwierdzam - kobieta w ciąży może wszystko! Skutecznie zniechęciłam życzliwych i mniej życzliwych ludzi do gadania, że mam nie dźwigać, od zabierania mi reklamówek w drodze z Biedronki i komentowania czy wnoszenie zakupów na nasze poddasze jest odpowiednim zajęciem dla ciężarnej. Do teraz noszę zakupy, podczas remontu wnosiłam na górę panele, meble, pomagałam przestawiać i ustawiać, nie mówiąc już o sprzątaniu i do tej pory śmieszy mnie podejście kobiet w 3 miesiącu (chodzących ze mną na zajęcia z gimnastyki), które swoim facetom powierzały nawet głupie odkurzanie. Oszczędzać się - pewnie, w granicach rozsądku. Gdy nie byłam w ciąży też potrafiłam powiedzieć, że nie dam rady czegoś zrobić, bo jestem zmęczona. W tej kwestii wielki brzuch niczego nie zmienia.

3. Mit kobiety, która w ciąży wygląda piękniej niż zazwyczaj i faceta, który woli krągłości.

Od początku wiedziałam, że to tylko mit. Z moim mężem zgadzamy się w 100% co do jednego - im chudsza i bardziej koścista kobieta tym lepiej ;) Oczywiście bez przesady, ale Anja Rubik nie jest naszym zdaniem absolutnie za chuda. W związku z tym wiedziałam, że moja ciążowa figura nie będzie się podobać ani mnie (dalej tak twierdzę!), ani jemu. Jednocześnie podchodziłam i dalej podchodzę do tej sprawy z dystansem - ciąży nie da się oddzielić od przybrania na wadze, nie znaczy to jednak, że nie można wrócić do formy najszybciej jak to możliwe i właśnie to zamierzam zrobić - kolejny plan do wykonania.

4. Syndrom wicia gniazda.

Kolejny mit - kiedy na początku ciąży znajome mówiły mi, że przyjdzie etap, kiedy będę rozpływać się nad miniaturowymi skarpetkami, śmiałam się z tego gadania. Cóż, tak zostało - ten czas dalej dla mnie nie nadszedł. Zakupy zrobiłam w ekspresowym tempie, aby mieć to za sobą, w myśl zasady, że noworodek i tak zaraz wyrośnie ze wszystkiego. Niezbędne rzeczy (naprawdę niezbędne) zakupiliśmy przez Internet, ale patrząc na dłuuuuuugie rozpiski wyprawek pojawiających się na różnych blogach śmiem twierdzić, że kupiliśmy jakąś 1/4 rzeczy, w które zaopatrują się inni rodzice. Cóż, nie żyjemy na końcu świata i zawsze zdążymy zrobić zakupy :)

5. Forma przed ciążą ma ogromne znaczenie.

Niby oczywiste, ale dopiero teraz mogę to obiektywnie potwierdzić. Dzięki dobrej kondycji i formie, nad którą długo pracowałam zanim zdecydowaliśmy się na dziecko do tej pory czuję się lepiej niż zapewne połowa ciężarówek świata. Dalej jestem w stanie bez problemu ćwiczyć (nie mogę się tylko doczekać, kiedy bezkarnie godzinami będę robić brzuszki!), funkcjonuję cały dzień jak każdy normalny człowiek, a teraz kiedy brzuch mi się trochę obniżył jestem też w stanie wejść po schodach bez zmęczenia i zadyszki. Jednym słowem - zadbana sylwetka górą w każdej sytuacji!

6. Zachcianki ciążowe.

Jak dla mnie - mit obalony. Nie ma czegoś takiego jak zachcianki ciążowe. Powiedzmy to sobie szczerze - każda kobieta ma raz na jakiś czas zachcianki, niezależnie od tego, czy jest akurat w ciąży czy nie. Po prostu większość brzuchatych nie walczy z nimi i pozwala sobie na zbyt wiele usprawiedliwiając się swoim stanem. Moje żywienie w ciąży nie zmieniło się ani odrobinę i wcale nad tym nie płaczę - nie brakuje mi śledzi czy ogórków kiszonych zagryzanych czekoladą.

7. Mój brzuch jest nadal moim brzuchem.

Zgodnie z oczekiwaniami okazało się, że dalej nie lubię, gdy ktoś obcy (czyli ktoś poza mną i mężem) dotyka mojego brzucha. Strzeżcie się więc, jeśli nie chcecie narazić się na gniew ciężarnej - brzuchy to nasza prywatna sprawa!

8. Hormony, hormony i jeszcze raz hormony.

Obalam mit, że ciężarną rządzą hormony. Nieprawda, wszystko co powiedziałam w nerwach lub przez łzy było normalną reakcją, a nie zupełnie niezależną ode mnie rządzoną przez moje ciało. Zdaję sobie sprawę, że tym sposobem odbieram sobie tak lubiane przez ciężarne usprawiedliwienie i biorę odpowiedzialność za WSZYSTKIE wredne rzeczy zrobione przeze mnie przez ostatnie 9 miesięcy, jednak obiektywnie rzecz biorąc - nie czuję się rządzona przez hormony bardziej niż zazwyczaj.

9. Jedzenie za dwoje.

Chyba nie muszę Wam mówić, że zupełnie nie zgadzam się z takim podejściem. W moim odczuciu nie zrobiłam się podczas ciąży ani trochę bardziej głodna i raczej muszę pilnować się, żeby zjeść o tę odrobinę kalorii więcej, jak lekarz przykazał. Pamiętajcie, nie musimy być wielorybami, nawet jeśli chwilami właśnie tak się czujemy!

10. Ciąża to najcudowniejszy okres w życiu kobiety.

Obalam. Swojego podejścia nie zmienię i mimo całej radości jaką niesie ze sobą oczekiwanie małego brzdąca ciężarna kobieta nie ma szans czuć się lepiej niż lżejsza o kilkanaście kilo, nieograniczona ruchowo, seksowna laska na szpilkach. I nie wmówicie mi, że jest inaczej! ;)

Podkreślam, te 10 punktów to moje osobiste podejście i mimo że spodziewam się stukania się w głowę przy czytaniu tych wypocin - może ktoś tam poczuje się lepiej patrząc z dystansem na "pół-żartem pół-serio" podejście do ciąży, bo przecież nie możemy być zawsze śmiertelnie poważni i nie musimy zgadzać się ze wszystkim, co teoretycznie jest powszechnie przyjętą normą. Trzymajcie więc kciuki, abym bóle porodowe przyjęła z podobnym dystansem i spokojem - bo może się okazać, że dużo wycierpię dopiero teraz - skoro ciąża była taką łatwizną?

A jak to było u Was, hę?

fot. Krystian Nawrocki

4 komentarze:

  1. dobitnie, ale sama prawda ;) u mnie niemal identycznie, a to dopiero 33tc

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdy i mity Ok :) ale.... Ania Rubik nie jest za chuda.....(?) to jak Waszym zdaniem wygląda ktoś za chudy...?
    Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj z tymi mdłościami nie jest tak do końca.. Jest MNÓSTWO kobiet które myślały " przecież nie mogę mieć mdłości, bo schudnę jeszcze trochę i stracę dziecko" - i niestety, mdłości wcale to nie zniechęca. Może Ty nie jesteś po prostu przypadkiem któremu towarzyszyły mdłości, i nie jest to Twoją zaletą, jak i winą wielu kobiet że nie mogą ich powstrzymać ;).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się w 100%! Jestem w 39 tygodniu i czuję się jak wieloryb, nie mogę się doczekać aż wrócę jak najszybciej do dawnej formy.

    Wszystko co piszesz jest prawdą! Popieram!

    OdpowiedzUsuń