Nie wiem, czy Wam się to zdarza, czy może już jesteście na wyższym poziomie ogarniania zdrowych posiłków na wynos. Ja jeszcze niestety czasem mam z tym problem i kończy się na konieczności zakupienia czegoś do przegryzienia na mieście. I o ile w przypadku obiadu wszystko jest jasne, bo wystarczy znaleźć miejsce, w którym podają sałatki, o ile czasem z przekąską mam problem. Ostatnio trafiłam za to na ciekawą rzecz - batonik figowy firmy Nature's Bakery. I chociaż absolutnie nie jest to reklama, to muszę przyznać, że byłam pozytywnie zaskoczona składem batonika i postanowiłam odtworzyć go w domu. Co prawda fig nie miałam pod ręką, a i ciasto po upieczeniu w moim wydaniu było bardziej chrupiące, niemniej kosteczki z dżemem żurawinowym okazały się sukcesem i cieszę się, że batoniki figowe dostarczyły mi takiej inspiracji.
- szklanka zmielonych płatków owsianych (mogą pozostać większe kawałki)
- 3/4 szklanki mąki pszennej razowej
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 6 łyżek masła klarowanego lub masła kokosowego
- 2 łyżki miodu
- 2 jajka
- łyżeczka ekstraktu z wanilii
- Zmiękczone masło wymieszać z jajkami, ekstraktem i miodem.
- Składniki suche wymieszać i dodać do pozostałych.
- Ciasto zagnieść, w razie potrzeby dosypać mąki lub kilka kropel wody. Ciasto powinno mieć dość lepką konsystencję, ale musi się dać rozprowadzić na blaszce.
- Blaszkę wysmarować masłem klarowanym o połową ciasta wyłożyć spód. Nie chłodziłam ciasta, ponieważ moim celem nie było uzyskanie ciasta kruchego.
- Spodnią warstwę posmarować dżemem (u mnie żurawinowy) lub kremem owocowym, np. ze zblendowanych i namoczonych w wodzie fig lub daktyli.
- Na wierzchu rozprowadzić pozostałe ciasto - ja odrywałam kawałki palcami i rozgniatałam, ale jeśli wolicie możecie pozostałe ciasto schłodzić i zetrzeć na tarce.
- Tak przygotowane ciasto piec ok. 20 minut do zezłocenia w temperaturze 170 stopni z termoobiegiem.
- Po wystudzeniu pokroić na kwadratowe lub prostokątne batoniki.
Przyznam Wam szczerze, że batoniki zrobiłam od tak, od niechcenia, z tego co akurat miałam w domu do dyspozycji. Następnym razem na pewno przygotuję krem figowy, bo gdy wyobrażę sobie smak tych ciasteczek z dodatkiem dużej ilości tych owoców, to od razu robię się głodna. Eksperyment uważam więc za udany, zawsze lepsze to niż opychanie się kupnymi ciasteczkami.
Ale bajecznie wyglądają, zapisuję sobie przepis :)
OdpowiedzUsuńpyszne i zdrowe!
OdpowiedzUsuńfantastyczny pomysł na batoniki! już wiem, że z pewnością trafiłyby w moje podniebienie. wyglądają świetnie, są owsiane, co uwielbiam, a przede wszystkim bardzo smaczne zapewne :)
OdpowiedzUsuń