Nie lubię ludzi, którzy nie lubią sałatek. No dobra - przynajmniej patrzę na nich z lekką drwiną na ustach. No bo jak można nie lubić sałatek? Uszczypliwa komentarze typu "o, znowu trawę podali" kojarzą mi się negatywnie i każdego próbuję przekonać (jak nie zmusić ;)) do jedzenia zieleniny. Nie dość, że jest zdrowa to jeszcze jaka smaczna! No i nie zapominajmy - sałatka może być naprawdę pożywna i zjedzenie jej na obiad nie oznacza burczenia w brzuchu przez kolejne godziny. Tak jest z tą sałatką, jest po prostu idealna na wiosenny obiad.
SKŁADNIKI: (2 porcje):
- 1 stek z rostbefu wołowego
- roszponka (ilość wedle uznania)
- jedna mała cukinia
- jeden mały bakłażan
- Cukinię i bakłażana myjemy, kroimy na plastry ok. pół cm grubości i układamy obok siebie na blaszce. Solimy, pieprzymy i polewamy odrobinę oliwą. Tak przygotowane pieczemy w 180 stopniach z termoobiegiem przez ok. 15 minut (do czasu gdy będą mięciutkie i złociutkie.
- W tym czasie podgrzewamy na patelni łyżkę oliwy i smażymy stek. Ja go nie doprawiam, bo sos w sałatce jest pełen smaków, a ja nie lubię, gdy jest ich zbyt dużo. Stek smażymy z obydwu stron - jeśli możecie i lubicie to najbardziej polecam krwisty. Na koniec dodajemy łyżkę masła i polewamy nim stek.
- Na talerzu układamy roszponkę i pieczone warzywa. Stek kroimy w cieniutkie paski i również układamy na talerzu.
- łyżka kremu z octu balsamicznego
- sok z jednej mandarynki
- pół łyżeczki kolendry
Kolendrę rozgnieść w moździerzu, dodać krem i sok. Wymieszać i polać dressingiem sałatę.
Cóż, nie każdego da się do sałatek przekonać. Ja za to należę do osób, które różne sałatki mogłyby jeść choćby i codziennie na obiad i nie uważam, żebym potem chodziła głodna. Na dodatek jakie one są kolorowe i wiosenne! Zabierajcie się do pracy, nie pożałujecie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz