Co prawda dzisiaj wzięła mnie niesamowita ochota na lody (jak to zwykle gdy pogoda się poprawia), ale z braku laku zrobiłam na drugie śniadanie szybki deserek budyniowy. Lody po prostu robi się za długo ;) Nigdy nie przepadałam za budyniem, nawet w przedszkolu wyjadałam z niego tylko sok malinowy, który Panie niezbyt hojnie do niego dolewały. Na szczęście mi przeszło, chociaż budyń zajadam tylko z dodatkami lub najlepiej w wypiekach. Tym razem postanowiłam połączyć tradycyjny budyń waniliowy z kwaskowym smakiem marakui, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Spróbujcie ;)
- szklanka mleka
- 1 żółtko
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- łyżka ksylitolu
- łyżka ekstraktu waniliowego
- Prawie całe (zostawić ok. 2 łyżek) mleko zagotować na niezbyt dużym ogniu.
- W tym czasie z pozostałym mlekiem utrzeć żółtko, mąkę i ksylitol.
- Do gotującego się mleka wlewać pozostałe składniki ciągle mieszając. Na koniec dodać ekstrakt.
- Pogotować jeszcze ok. minutę (mieszając by się nie przypaliło) aż do zgęstnienia.
- 4 owoce marakui
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki masła
- 1 całe jajko
- 1 żółtko
- 3-4 łyżki ksylitolu
- W garnuszku utrzeć ksylitol, żółtko i jajko. Postawić na naprawdę niewielkim ogniu.
- Mieszając dodawać pulpę (czyli środek owocu) marakui, sok z cytryny i masło.
- Ciągle mieszając doprowadzić do wrzenia i zaczekać, aż krem odrobinę się zagęści.
Podawać w pucharkach ułożone warstwowo. Ja dodałam jeszcze kostkę gorzkiej czekolady - dla ozdoby i dla przełamania słodko-kwaśnego smaku. Przyznam szczerze, że ten deser to miła odmiana i ciekawy pomysł na oderwanie się od wielkanocnej rzeczywistości. Można podawać go na ciepło lub na zimno i w obu wersjach będzie równie zachwycający. Jako fanka marakui na pewno do niego powrócę, zwłaszcza że przygotowuje się go szybko i bezproblemowo.
cudo!
OdpowiedzUsuńAle rozkosz...
OdpowiedzUsuńAle pysznie wygląda!!! Ja już od dłuższego czasu poluję na marakuję, ale nie mogę jej spotkać :(
OdpowiedzUsuń