Pierwsze tygodnie z bobasem - o rzechach przydatnych i tych mniej

młoda żonka

Będąc w ciąży co chwilę słyszałam pytania "kupiłaś już wózek?", "macie wystarczającą ilość ubranek?", "kiedy skończycie ten remont, zdążycie z pokoikiem?". Staraliśmy się bardzo nie dać się zwariować i nie kupować zbyt dużo. Patrząc na listy zakupów w Internecie chyba się to nam nawet udało. Wybraliśmy rzeczy dobre jakościowo, takie które dotrwają do "ewentualnego" drugiego dziecka. No tak, oznaczało to wyskoczenie z większej ilości kasy, szukaliśmy więc promocji gdzie tylko się dało, nie obniżając jednak wymagań. Jeśli jesteście ciekawi, które z ważnych w wyprawce przedmiotów możemy z czystym sumieniem polecić, a które kompletnie się nie sprawdziły - czytajcie dalej.

WÓZEK STOKKE XPLORY

W tych wózkach zakochałam się już dawno temu, widząc taki na mieście od razu można wyłapać różnicę w jakości wykonania, materiałów i wygodzie. I tak też dokładnie jest - ten wózek wielofunkcyjny (na razie używamy oczywiście tylko gondoli) wywołuje furorę wśród spacerujących matek. A to wszystko, poza niewątpliwie świetną jakością, zasługa jego wysokości i możliwości jej dostosowania do swoich potrzeb. W ten sposób jeszcze nigdy nie musiałam się schylać, żeby go popchnąć, co ja mówię, nawet ludzie ciekawie zaglądający do gondoli nie muszą się pochylać! Nie mogę się doczekać używania wersji spacerowej, którą na dodatek można zamontować przodem lub tyłem do kierunku jazdy. Na stelaż można też bez problemu zamontować foteliki samochodowe Stokke, a przy pomocy przejściówek również te z firmy Maxi-Cosi. Tak, wiem, Stokke Xplory kosztuje majątek. Ale przy takiej jakości uwierzcie mi - warto zainwestować. Nie pożałujecie, bo spacery z tak zwrotnym i wygodnym wózkiem to sama przyjemność.

FOTELIK STOKKE IZISLEEP

Kupiliśmy go w zestawie z wózkiem i bazą isofix, dzięki czemu zaoszczędziliśmy ok. 1000 złotych! Fotelik to nasze zbawienie, bo Malutki uwielbia w nim siedzieć (leżeć, pokładać się? ;)) i stosunkowo szybko się uspokaja. Dodatkowo fotelik można bujać po postawieniu na podłodze, co ułatwia np. wizyty u lekarza - ja wypełniam papierologię, a Maluszka bujam nogą w foteliku ;) O bezpieczeństwie nawet nie mówię, bo jest to fotelik posiadający wszystkie możliwe atesty, o to się więc zupełnie nie martwię. Jedyna wada - jest dosyć ciężki. Co prawda nie mam porównania, ale niosąc go z Maluszkiem w środku można się naprawdę zasapać.

NOSIDEŁKO ERGOBABY ORIGINAL

Jak widzicie - najważniejsza jest dla nas mobilność ;) Jesteśmy rodziną, która nie lubi siedzieć w miejscu, dużo podróżujemy, dużo pracujemy i jesteśmy ciągle w ruchu. Z nosidełkiem jest to zdecydowanie prostsze i szybsze - dużo praktyczniejsze niż z wózkiem w niektórych sytuacjach. Na przykład dużo łatwiej oglądać ubrania w sklepach nie musząc przeciskać się z wózkiem między wieszakami. Nie zdecydowaliśmy się na chustowanie, bo wydawało nam się zbyt skomplikowane, ale nosidełko to idealne rozwiązanie. Potrzebowaliśmy paru prób, aby dobrze opanować technikę jego nakładania, teraz idzie już szybciutko i Maluszek momentalnie się uspokaja. Nie muszę chyba mówić, że w kryzysowych sytuacjach (o matko! miałam obiad zrobić!), kiedy nie ma czasu na szukanie innego wyjścia, nosidełko uwalnia ręce i pozwala zająć się codziennymi sprawami.

WANIENKA STOKKE FLEXI BATH

I znowu kwestia mobilności. Na składaną wanienkę uparłam się z jednego względu - po niedawnym remoncie łazienki nie uśmiechało mi się zagracanie jej niezbyt urodziwymi sprzętami. Wybaczcie, ale nawet najpiękniejsza wanienka dla niemowląt jest dla mnie niepotrzebnym gratem - no chyba, że akurat chcę wykąpać Maluszka. Okazało się, że składana wanienka ma jeszcze jedną niewątpliwą zaletę - można ją łatwo zabrać wszędzie, bo w końcu nie wszyscy, których odwiedzamy mogą pochwalić się posiadaniem wanienki dla dzieci ;) Nie byłoby w tym żadnego problemu gdyby nie fakt, że kąpiel to najprawdopodobniej ulubiona czynność naszego Synka, nie możemy sobie więc odmówić codziennego pluskania, nawet gdy akurat jesteśmy poza domem. Wbrew czytanym wcześniej opiniom nie mieliśmy najmniejszego problemu z jej rozkładaniem i absolutnie nie składa się ona samoczynnie.

ELEKTRONICZNA NIANIA

Nie będę tu polecać żadnej konkretnej, bo osobiście zdecydowaliśmy się na jak najtańszy model cyfrowy i jesteśmy zadowoleni. Nie robi to chyba większej różnicy. I chociaż na co dzień jej nie używamy (przy otwartych drzwiach pokoiku Synka i naszej sypialni i tak wszystko słyszę), to przydaje się, gdy ktoś u nas nocuje. Z braku ogromnego metrażu i pokoju gościnnego nasi goście zawsze śpią w salonie, więc przy otwartych drzwiach pewnie obudziłoby ich każde jęknięcie. Dzięki elektronicznej niani Maleństwo śpi za zamkniętymi drzwiami, a ja reaguję szybko na każdy dźwięk, dzięki czemu zazwyczaj nasi goście są przekonani, że Synek przesypia całe noce ;)

GÓRA PIELUCH (polecane i te mniej)

Przed urodzeniem Synka zapytałam na Facebooku co sądzicie o ekologicznych pieluszkach jednorazowych. I chociaż cena odstraszała, a Wasze opinie były raczej sceptyczne, postanowiliśmy zainwestować w zapas przynajmniej na pierwszy miesiąc, bo w końcu skóra noworodka jest bardzo delikatna. Zdecydowaliśmy się na Bamboo Natural i nie mogę powiedzieć o nich złego słowa. Kiedy z konieczności przez jakiś czas używaliśmy pieluszek najbardziej znanej firmy (tej, która pożyczyła im potoczną nazwę) na pupie synka momentalnie pojawiły się spore odparzenia, a pielęgnacji przecież nie zmienialiśmy. Z ogólnodostępnych sprawdziliśmy też pieluszki Bella Happy i jesteśmy z nich dosyć zadowoleni, więc ze względu na cenę pewnie przy nich pozostaniemy. Podejrzewam, że jeśli chodzi o pieluszki to jest to sprawa zupełnie indywidualna, ja ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że różnice naprawdę są duże i warto wypróbować kilka rodzajów.

KONTRASTOWA MATA EDUKACYJNA PRINCE LIONHEARTS

Zakup tej maty to był strzał w dziesiątkę! Czytaliśmy wcześniej o tym, jak niemowlęta odbierają kolory, ale dopiero sprawdzenie tego doświadczalnie na własnym Synku utwierdziło nas w przekonaniu, że tak faktycznie jest. Malutki uwielbia kręcić się na tej czarno-biało-czerwonej macie i wydaje się nią szczerze zainteresowany. Dotyczy to zresztą także kontrastowych zabawek czy książeczek. Dodatkowe zalety - jest nieprzemakalna, więc przy jakichkolwiek wypadkach łatwo ją doczyścić i jest bardzo duża - możemy położyć się na niej we trójkę i jakoś się mieścimy. Dałam radę się na niej nawet przespać, gdy Synek o 3 w nocy postanowił, że teraz czas na zabawę ;)

PIENIĄDZE WYDANE, EFEKTÓW BRAK

Większość zakupionych przez nas rzeczy sprawdziła się bardzo dobrze, wciąż jednak zagraca nam mieszkanie kilka przedmiotów, które kompletnie się nie sprawdziły, co oczywiście nie oznacza, że dla innych nie mogą być pomocne.
  • Otulacze Ergobaby (i inne otulające wymysły) - pomimo ich świetnej jakości na nic się zdały, bo Synek okazał się ogromnym wiercipiętą i wszelkie owijanie czy otulanie go po prostu denerwuje. Najlepiej czuje się machając swobodnie nogami, a śpi z rękami rozłożonymi na boki lub wyciągniętymi do góry, żadne otulacze nie wchodzą więc w grę (jeśli ktoś chciałby takie dwa w najmniejszym rozmiarze zakupić to proszę o kontakt :))
  • Kołysko-leżaczek Tiny Love. Kupiony w chwili słabości, kiedy nic naszego Malucha nie mogło uspokoić. No i ta kołyska również uspokoić go nie może ;) Co prawda może w niej spać i zabieramy ją chociażby na wyjazdy, ale funkcja wibracji tylko go denerwuje, równie dobrze moglibyśmy więc mieć tańszą wersję bez wibracji i niepotrzebnie dyndających nad głową zabawek
  • Smoczek i laktator - nie chodzi o to, że nie są przydatne. Jednak z punktu widzenia mamy karmiącej piersią od 5 tygodni widzę, że aby nauczyć się współpracować z dzieckiem przy podawaniu piersi potrzeba czasu i ani butelka ani smoczek tego nie ułatwią. Może i są kobiety, którym karmienie przychodzi z łatwością, podejrzewam jednak, że większość z nas ma z początku problemy i nieustannie narzeka na obolałe brodawki. Aby dojść do wprawy niepotrzebne są smoczki, butelki czy laktatory, jedynie kupa determinacji i upór :) Nasz mały smoczka już na pewno nie dostanie, bo nawet nie chce go wziąć do ust, co mnie osobiście bardzo odpowiada, bo nigdy nie byłam zwolenniczką zatykania dzieciom ust ;) A używania laktatora i karmienia butelką zaczynamy się właśnie uczyć - i jest to na to odpowiedni czas
  • Nieodpowiednie ubranka - ostrzegam, nie kupujcie całej szuflady śpiochów, bo może się okazać, że wcale nie będą dla Was wygodne w użyciu. Na początek zakupcie mniejsze ilości różnych ubranek - body z różnymi dekoltami, półśpiochy, pajacyki - wszystko wypróbujcie. To, co u innych się sprawdza, dla Was może być zupełnie niewygodne (my na przykład nie znosimy  śpiochów i półśpiochów, a także kaftaników, które trzeba zapinać - dużo bardziej wolę szybciutko Małemu przełożyć body przez główkę) A ubranka przecież można w każdej chwili dokupić ;)
  • Zbyt duża ilość kosmetyków - na to akurat się nie nabraliśmy, bo do pielęgnacji używamy tylko podstawowych kosmetyków - płynu do kąpieli bez spłukiwania, organicznego olejku (do masażu, nie smaruję nim Maluszka, żeby nie zatykały się pory), kremu na wyjścia na dwór i na odparzenia (w razie konieczności). Pamiętajcie - co za dużo to niezdrowo ;)
młoda żonka

Po pierwszym miesiącu to są nasze główne przemyślenia co do wyprawki. Oczywiście, życie jeszcze je zweryfikuje, na razie jednak sprawdzają się w praktyce. Chętnie usłyszę o Waszych doświadczeniach, bo w kwestii bobasów nie jestem oczywiście jeszcze ekspertem i na pewno po drodze pojawi się mnóstwo pytań, na które będę godzinami szukała odpowiedzi. Na przykład - jak nauczyć Maluszka, że 3 w nocy to jak sama nazwa wskazuje NOC, a nie czas na zabawę? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz