Gdzie byliśmy, czyli o lokalach w Warszawie, Lublinie, Poznaniu i Toruniu


Nasza podróż na drugi koniec kraju była długa i wyczerpująca. Cóż, Lublin od Koszalina trochę daleko, a gdy jeszcze zajeżdża się do wszystkich możliwych miast (tych po drodze i tych trochę mniej), to dzień po powrocie można uznać za wyjęty z życiorysu. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej odwiedziliśmy kilka knajpek - tych znanych i nieznanych - i spędziliśmy w większości z nich bardzo przyjemny czas. Ale nie we wszystkich - i o tym właśnie w poście.

TORUŃ - Central Coffee Perks, ul. Strumykowa 2


Nasza ulubiona kawiarnia ze wszystkich, ale dosłownie wszystkich, w których kiedykolwiek byliśmy! Jak sama nazwa wskazuje, jest to lokal stylizowany na kultową kawiarnię z serialu Przyjaciele i jeśli miałabym określić jednym słowem atmosferę tam panującą, byłoby to słowo - przyjazna. Bo chociaż wystrój nie jest moim ulubionym, to mogłabym siedzieć tam godzinami, grać w Jengę i po prostu czuć się jak w domu. Central Coffee Perks po prostu roztacza zapach akceptacji i wolności, nikt na Ciebie krzywo nie patrzy, gdy rozłożysz się krzywo na kanapie albo krzykniesz, bo wieża z klocków się rozwaliła. Szczerze mówiąc czuję się tam bardziej jak w domu niż na przykład w odwiedzinach u rodziców, a to już chyba coś znaczy. Do tego (podobno, bo ja kawy nie pijam) kawa jest bardzo dobra, a wybór ciast i ciasteczek wystarczający. I czego chcieć więcej?

POZNAŃ - Piece of Cake, ul. Żydowska 29


Kawiarnia polecona kiedyś na blogu Groszkowej. Kiedy dowiedziałam się, że po drodze zahaczymy również Poznań, miasto którego kompletnie nie znam, od razu zwróciłam się do Was o pomoc. Dzięki za wszystkie propozycje, chociaż powiem Wam szczerze - nie jestem typem uwielbiającym romantyczne miejsca wbrew pozorom i skusiłam się na lokal, który wydawał mi się najbardziej minimalistyczny. I chyba wybrałam dobrze, bo byliśmy Piece of Cake zachwyceni. Zarówno kawa (i znowu - podobno), jak i burgery wege i kanapki były wyśmienite. Wszystkim polecam burgera szpinakowego z pesto, bo po prostu nie da mu się oprzeć! Do tego super przyjaźni właściciele, sprawili, że chętnie wróciłabym tam już dziś.

WARSZAWA - Bobby Burger, różne lokalizacje


Jedyny lokal, który był dla nas bardzo negatywnym zaskoczeniem. Odwiedziliśmy ten na ul. Woronicza i niestety okazało się, że z ideą slow foody czy po prostu dobrej jakości burgerów ma niewiele do czynienia. Być może na początku tym się odznaczał, ale teraz jest to już po prostu typowy fast food, po którego zjedzeniu czułam się nie lepiej niż po Big Macu. Tego się nie spodziewaliśmy, bo przygotowywane na szybko burgery z kiepskiej jakości mięsa (i bardzo malutkiej ilości mięsa), ze słabym sosem (BBQ) i jeszcze słabszą bułkę. Frytki w miarę dobre, ale nic szczególnego. Do tego lokal zapuszczony, toaleta brudna, a obsługa też nic szczególnego. Jedyny plus - dodawali gratis kawałek arbuza. I była to jedyna rzecz, która mi smakowała ;)

LUBLIN - Caffe Trybunalska, ul. Rynek 4


Kawiarnia, o której słyszałam już wiele dobrych rzeczy i którą mijałam przynajmniej sto razy, ale dopiero teraz udało nam się w niej usiąść i spróbować tamtejszych specjałów. Zarówno falafel (w formie burgera), jak i burger włoski i mój shake waniliowy to było mistrzostwo. Ja akurat skusiłam się na falafel, podany w świeżej, chrupiącej bułce, z warzywami i sosem ze świeżą miętą. Było to sympatyczne zaskoczenie po niesmacznych burgerach w Warszawie i przekonało mnie po raz kolejny, że Lublin pod względem gastronomii z każdym dniem staje na coraz wyższym poziomie. Cieszę się też, że zarówno mieszkańcy jak i turyści mają coraz większe wymagania i nie wybierają już najtańszych knajp serwujących wątpliwe jakościowo produkty, ale wolą postawić na jakość. 

LUBLIN - Kap Kap Cafe, ul. Narutowicza 33


Kawiarnia, o której pisałam Wam już ostatnio, bo była na mojej liście miejsc do odwiedzenia. Zdecydowanie (według oceny Męża) najlepsza kawa, jaką ostatnio pił. Zresztą, barmani z tego lokalu znani są w Lublinie jako Ci, którzy o kawie wiedzą prawie wszystko. I tak też chyba właśnie jest, bo już podczas zamawiania wykazali się wiedzą o sprzedawanym produkcie. Podobno są tam też pyszne ciacha - nie wiem, bo akurat głodna nie byłam, ale na oko wyglądały smakowicie. Jest to na pewno miejsce godne polecenia, również na spotkania formalne, bo atmosfera mimo młodego wieku barmanów panuje tam dosyć elegancka. Dlatego nie będzie to nasz ulubiony lokal, ale zdecydowanie wart odwiedzenia. Za to wystrój - idealny.

Należymy już chyba do pokolenia wychowanego na zwiedzaniu lokali, wolimy wybrać się na miasto niż zaprosić kogoś do domu. Dlatego za każdym razem poznajemy nowe lokale, a niektóre z nich trafiają na listę ulubionych. Jeśli w niedługiej przyszłości odwiedzicie te miasta - skorzystajcie z polecenia ;) A może Wy macie jakieś kawiarnie godne polecenia? Jak widzicie, odległość nie jest dla nas problemem ;)

*zdjęcia pochodzą z Facebookowych funpage'y lokali :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz